teaser wywiadu: https://www.youtube.com/watch?v=wZVt91rsu5Q
Tłumaczenie wywiadu:
Zauważamy coraz większe zainteresowanie zespołem. Czy myślicie, że teraz macie swoje 5 minut?
P: Mam nadzieję, że nie będzie to 5 minut, ale zdecydowanie zauważam, że SABATON przebił swoje poprzednie dokonania na tym polu. Jeszcze tylko nie wiem, gdzie nas to zaprowadzi. Ale widzę wzrost zainteresowania w krajach gdzie nie byliśmy zbyt popularni, ale także w takich, gdzie już nas zauważono. Tak więc zdecydowanie coś się dzieje. Również nasza wytwórnia wspiera nas jak nigdy dotąd. Więc będę bardzo zdziwiony, jeżeli nie wejdziemy jeden szczebel wyżej, ponieważ album jest wspaniały i mamy ogromne wsparcie. Ale mam szczerą nadzieję, że nie będzie to 5 minut, a kolejne 15 lat.
Carolus Rex był ogromnym sukcesem. Spodziewaliście się tego?
P: Nie. Ale mieliśmy pewne oczekiwania z nim związane lecz także obawy, że to się może wcale tak dobrze nie skończyć z uwagi na fakt, że mieliśmy ten rozpad i 4 muzyków opuściło zespół i wielu ludzi w nas wówczas zwątpiło. Wiedzieliśmy, że przezwyciężymy te trudności, tylko nie wiedzieliśmy do końca jak i jakie konsekwencje będzie to miało. Teraz, 2 lata później, znamy odpowiedzi na wszystkie te pytania i wiemy, że to wszystko wyszło nam na dobre. I tak, Carolus Rex zaprowadził nas dalej niż tego oczekiwaliśmy, a także ten album udowodnił wszystkim wątpiącym jak dobrzy jesteśmy.
J: Tak właściwie wszystko zostało powiedziane. Startowaliśmy bez 4 członków, którzy postanowili opuścić zespół i to jest ciężkie zadanie by rozpocząć dwuletnią trasę. I myślę sobie, że to także coś mówi, być może nie o naszej dwójce, ale o naszych nowych kolegach z zespołu, że poradzili sobie z dostosowaniem się do naszego poziomu. Jestem bardzo, bardzo zadowolony, że dołączyli do nas. Nowi muzycy, świeża krew, nowe pasje.
Jak Wam się teraz razem współpracuje w zespole?
J: Prawdę mówiąc nie bawiłem się tak dobrze grając heavy metal od 10 lat. W szczególności jeżeli chodzi o płytę i koncertowanie. To nie jest tak, że czuję się znów nastolatkiem, ale bardzo młodym dwudziestolatkiem.
P: To duża zmiana. Rozumiem dlaczego część zespołu odeszła, że nastąpiły w ich życiu pewne przewartościowania. Kiedy zakładasz zespół w wieku 17 lat masz poczucie, że świat stoi przed Tobą otworem ale kiedy masz 30 lat pewne rzeczy zaczynają się komplikować – masz rodzinę, dzieci, tego typu zobowiązania i niektórzy nie potrafią tego pogodzić albo nie chcą tego pogodzić. A nowi muzycy dołączyli do nas w innym stadium rozwoju zespołu. Od początku wiedzieli w co się pakują. To żadna tajemnica. “Panowie, jeśli chcecie dołączyć do zespołu to piszecie się na 250 dni podróży w roku.” I takie są zasady. I każdy z nich odpowiedział: “Tak, ale będziemy grać heavy metal?” „Tak. Musicie grać heavy metal!” I to sprawia, że jest dużo łatwiej teraz i myślę, że taki stan rzeczy przetrwa dużo dłużej.
Po wydaniu ostatniego albumu jesteście praktycznie bez przerwy w trasie. Możecie jeszcze na siebie patrzeć?
J: To jest całkiem proste. Chyba nigdy nie było prościej ponieważ dla nas jest bardzo ważne, i dotyczy to nie tylko członków zespołu, ale całej ekipy jest bardzo ważne by każda podróżująca z nami czy to w busie czy to w samolocie, twarz była przyjacielska. Nie możemy być w stanie tylko ze sobą pracować. Oczywiście, nie musimy być braćmi, ale musimy lubić przebywać ze sobą. Jeżeli jest inaczej to jesteś na najlepszej drodze ku katastrofie i to skutkuje tylko tym, że ludzie się nienawidzą.
Z czego wynika, że jesteście tak zafascynowani wojną i historią? Czy to jest Wasza pasja?
P: By zacząć musieliśmy mieć o czym śpiewać gdyż mamy muzykę i teksty. I zamiast pisać o rzeczach o jakich śpiewa mnóstwo zespołów, jak fantastyka lub narkotyki lub coś w tym stylu zdecydowaliśmy się śpiewać o czymś co było rzeczywiste. Także dlatego, że ja jak i Joakim interesujemy się historią, ale także dlatego, że chcieliśmy śpiewać o czymś co wydarzyło się naprawdę, a nie o czymś fikcyjnym czy ze świata fantasy. I w 2004 roku gdy tworzyliśmy album Primo Victoria zaczęliśmy pisać teksty związane z wydarzeniami historycznymi. I odkryliśmy, że bardzo nas kręci pisanie i śpiewanie o historii. Także dla wielu ludzi, co zrozumiałe, o wiele ciekawsze wydaje się słuchanie o tych historiach, gdyż dla nich mają one głębsze znaczenie.
J: Uważam, że jest tyle wspaniałych historycznych wydarzeń, o których się nie pamięta, że myślę sobie – po co wymyślać jakieś nowe?
Jak selekcjonujecie historie nadesłane przez fanów?
P: Wybieramy je wspólnie, to znaczy razem je przeglądamy. Tak właściwie jest kilka faz selekcji. Pierwsza – wybieramy te, których nie da się zrealizować i odrzucamy je a także takie, które mają coś w sobie i warto je zachować. Potem w miarę jak zaczynamy pisać utwory jeszcze raz je przeglądamy by znaleźć takie, które nam się podobają.
J: Tak właściwie to nie jest to takie trudne jak się Tobie może wydawać. Zgadza się, są tysiące maili, ale nie wszystkie są unikalne. Dużo ludzi poleca nam te same historie i zawsze mamy do czynienia z przypadkami, gdzie ludzie piszą, że powinniśmy o czymś napisać utwór, a my już taki mamy. Najlepszy pomysł jaki otrzymaliśmy był o Star Wars?
P: Tak – Star Wars jako interesujące wydarzenie historyczne. Historia o Witoldzie Pileckim została nadesłana do nas przez setki ludzi. Więc jak czytasz pierwszy raz o tym myślisz – tak to niesamowita historia. Później dostajesz setkę kolejnych maili i myślisz – ok. – zrozumiałem.
Wróćmy do utworu 40:1 – dlaczego wybraliście akurat tę historię?
P: To jest typowy przykład wydarzenia, o którym nigdy byśmy nie usłyszeli. Nawet w Polsce wielu ludzi nie jej nie zna. My także nigdy byśmy na nią nie wpadli siedząc w domu w naszym małym mieście w Szwecji. „Napiszemy kawałek. O czym on może być. A tak – może o Wiźnie w Polsce”. No nie – nie mielibyśmy o tym pojęcia dopóki ktoś nam nie prześle i nie poleci takowej historii.
J: To jest wspaniała historia. 720 do 800 ludzi powstrzymujących taką armię przez 3 dni. Zapytałeś, czy może nie jesteśmy zmęczeni tym utworem. Nie. Mnie on cały czas się podoba. Myślę, że w secie koncertowym nie mamy kawałków, które mnie męczą. Lubię heavy metal i można w życiu robić dużo gorsze rzeczy.
Pogadajmy o nowym albumie. Rozumiem, że na nim nie będzie żadnych wojennych utworów? O czym tak właściwie jest ten album?
J: No więc chcieliśmy zrobić album o Królewnie Śnieżce i… nie.
P: W 2009 roku pisaliśmy teksty na album Coat of Arms i już wtedy podniecała nas historia Fina Simo Häyhä i stała się ona motywem przewodnim utworu White Death. I pomyśleliśmy: „może warto napisać więcej o jednostkach” i zdecydowaliśmy, że wrócimy do tematu. Już wówczas mieliśmy historię o Witoldzie Pileckim. Nie napisaliśmy o tym utworu na Coat of Arms ale zachowaliśmy ją na później. Mieliśmy już zatem motyw przewodni na cały album i zdecydowaliśmy się poszukać więcej takich bohaterów. Można powiedzieć, że kiedy usłyszeliśmy tę historię to ona zapaliła w nas lampkę by zrobić całą płytę o bohaterach. Wszystkie utwory na tej płycie mówią o jednostkach bądź grupach osób które wystawiły swoje życie na wielkie zagrożenie, by pomóc innym.
Trzy okładki – skąd taki pomysł?
P: Zawsze byłem fanem interesujących limitowanych edycji i uważam, że jest to niezwykle deprymujące, gdy zamawiasz limitowaną edycję i dostajesz normalną płytę z identyczną okładką i naklejką głoszącą, że je jest to limitowana edycja i gdy patrzysz na spis utworów masz dodatkowe kawałki w wersji live nagrane 3 lata temu w jakimś dziwnym kraju, którego nazwy nie kojarzysz. To nudne. Ja chcę dać ludziom coś co jest rzeczywiście limitowaną edycją, coś co ma wartość specjalną. Również chcieliśmy mieć dwie okładki by na jednej ukazać walczących bohaterów, a na drugiej upamiętnionych. I te dwie okładki reprezentują oba pomysły.
Limitowane wersje albumu mają covery zespołów METALLICA, BATTLE BEAST, RAUBTIER. Dlaczego robicie covery?
J: A dlaczego nie? Podasz mi argumenty na nie? Kochamy muzykę, kochamy dobrą muzykę. Nie obchodzi mnie czy to my napisaliśmy ten utwór czy ktoś inny. To może być wyraz szacunku dla zespołu i sposób na powiedzenie im „dziękuję”. A zespół taki jak BATTLE BEAST – oni grają tradycyjny heavy metal i niewiele osób o nich słyszało, więc może więcej osób o nich się dowie dzięki temu coverowi. Więc nie powinieneś pytać po co to robimy. Powinieneś zapytać, dlaczego tego nie robimy.
P: Motywy są różne. Oczywiście METALLICA to wielki zespół i byli już coverowani tysiące razy i ich to nie obchodzi, więc to było bardziej dla nas. Z BATTLE BEAST pomyśleliśmy, że to doskonały młody zespół. Więc chcieliśmy ich wywindować, pomóc im jakoś by mogli tworzyć więcej muzyki. Ponieważ to nie jest tylko tak, że siedzimy w domu i ponieważ gramy muzykę to jej nie słuchamy lub, że myślimy, że jesteśmy na szczycie to nie warto spoglądać w dół. Tak naprawdę my także słuchamy muzyki. I odkryliśmy ten zespół, wspaniały zespół, i by zespół mógł kontynuować to co robi musi nastąpić pewnego rodzaju rewolucja, muszą zyskać więcej fanów. Więc jeżeli możemy pomóc BATTLE BEAST jestem pewien, że wydadzą nowy album.
To Hell and Back będzie Waszym kolejnym singlem. Planujecie teledysk? O czym jest ten utwór?
J: Utwór jest o amerykańskim żołnierzu Audie Murphy, który jest najbardziej odznaczonym żołnierzem jakiego Ameryka miała. Mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo medali. Nie sądzę, że mamy czas by opowiadać o tym co zrobił, ale polecam go wygooglać. Powód, dla którego nazwaliśmy ten utwór To Hell and Back jest taki, że gdy Audie wrócił z wojny cierpiał na zespół stresu pourazowego i pod jego wpływem napisał książkę o takim tytule. Tak, będzie do tego utworu teledysk. Właśnie pracujemy nad nim.
Kiedy możemy spodziewać się Was w Polsce?
P: Będziemy latem. Na razie mamy zaplanowane dwa koncerty ale liczymy, że uda nam się zagrać również trzeci.
Czy przed występem jesteście zdenerwowani?
J: Jestem zawsze zdenerwowany. Byłem także zdenerwowany wczoraj, kiedy zgotowaliśmy małą niespodziankę Blazowi Bayley. Grał w Warszawie koncert, nie wiedział, że my tu także jesteśmy, więc przebraliśmy się w nasze stroje i wypadliśmy na scenę. I to nie był jakiś duży koncert, ale mimo to byłem zdenerwowany. Za każdym razem, gdy mam wyjść na scenę, jestem zdenerwowany. Czasami mniej, czasami bardziej. Dla mnie to bez znaczenia czy gram koncert dla 600 000 widzów czy dla 60. To bardziej tyczy się tego uczucia jakie masz. Jeżeli czujesz się bezpieczny, wiesz, że wszyscy w zespole podołają sytuacji. Znasz obsługę, wiesz, że możesz wyjść i kiedy grasz tyle koncertów co my to sprawa bardziej rozbija się o warunki w jakich grasz niż o to z kim grasz. I to sprawia, że się denerwujesz.
P: Wracając do tego występu na Woodstock, wiesz, my już wtedy mieliśmy plan, że będzie on nagrywany i gdyby nie był on udany i gdyby coś poszło nie tak – to było to co nas stresowało. Ponieważ w przypadku niepowodzenia to by oznaczało dużą zmianę planów. To był największy koncert na trasie i to był także koncert na którym bardzo się skupiliśmy. Musiało wszystko wypaść dobrze bo cały świat będzie to oglądał. W przypadku klapy – nie mamy DVD. To także sprawia, że jesteśmy zdenerwowani, gdy jesteś na scenie czasami ciężko się zrelaksować, ponieważ cały czas skupiasz się czy wszystko działa jak należy, czy gramy dobrze – wiesz wszystkie te rzeczy. Więc bardzo bym chciał zagrać ponownie ten koncert, ale tym razem bez kamer.
Wasze koncerty to pewien rodzaju spektakl. Mnóstwo ogni, itp. Jak się przygotowujecie do takich występów?
P: To zajmuje sporo czasu a do tego kilkoro ludzi jest zaangażowanych w przygotowania. Ponieważ to wszystko: dźwięk, światło i efekty specjalne musi ze sobą współgrać. I cała scenografia musi współgrać z utworem więc zarówno światła jak i ognie muszą być odpowiednie. Tak więc jest mnóstwo spraw do ogarnięcia, mnóstwo planowania przed każdym koncertem. Mamy też spotkania, gdzie omawiamy każdy element występu. „Ok., więc dziś to się stanie i w tym czasie nie powinieneś stać tutaj bo możesz dostać po dupie.” Taki występ to dużo pracy i dużo przemyśleń.
Gdzie zmierzacie jako zespół? Jaki jest Wasz cel?
J: Mniej więcej wiemy co chcemy osiągnąć i to tyczy się przede wszystkim nas. Jesteśmy świrami i chcemy się bawić. Uwielbiamy historię i uwielbiamy grać heavy metal. Na przykład, wiem, że nie będzie to możliwe, bo nie mamy na to czasu, ale chciałbym zagrać na plaży w Normandii 6 czerwca ponieważ to będzie 70 rocznica lądowania sił alianckich i chcielibyśmy w ten sposób uczcić żołnierzy, którzy biegli wtedy tam po śmierć. I oni powstrzymali inwazję. Byłoby wspaniale zagrać tam za 10 lat. Wtedy będzie 80 rocznica tamtych wydarzeń.
P: Tak, coś takiego byłoby wspaniale zrobić. Wierzę, że coraz większy sukces zespołu SABATON umożliwi nam w przyszłości robienie jeszcze bardziej spektakularnych koncertów, granie w większej ilości miejsc, granie bardziej unikalnych koncertów i oczywiście tworzenie coraz lepszych albumów.
Co jest dla Was najbardziej istotne jeżeli chodzi o zespół?
J: Jeżeli jesteś dupkiem – wylatujesz. To najważniejsza zasada. I myślę, że pod tym wzglądem mamy szczęście, ponieważ nowi muzycy są mili z natury. Wiesz, co mam na myśli. Nie muszą udawać, oni tacy są. To jest bardzo, bardzo ważne. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się takie istotnie, ale uwierz mi – to jest najtrudniejsze. Bycie na scenie I granie – to jest najłatwiejsza część. To cała reszta robi różnice, ponieważ to ma być przyjemność. To nie jest praca, to zabawa. Granie na scenie, robimy to, bo to kochamy. Wszystko dookoła ma znaczenie w szczególności, gdy jest ciężko, nie śpisz, masz 4 lot z rzędu, podróżujesz przez 30 godzin i wiesz, że jak dotrzesz na miejsce, wsiądziesz w busa, i nie będzie spania, bo po 30 minutach od dotarcia do celu już wychodzisz na scenę. Starasz się spać trochę w samolocie i w tych sytuacjach, gdy jest naprawdę ciężko wiesz, że ludzie, którzy Ciebie otaczają są przyjaciółmi.
P: Dodatkowo, czasami, gdy wracasz z trasy, ludzie nie chcą widzieć swoich instrumentów do czasu, aż nie pojadą znów w trasę. Czasami trwa to miesiącami. Obecnie, gdy udało nam się znaleźć naprawdę dobrych muzyków, wiem, że grają oni codziennie przez wiele godzin, i wiemy, że to ważne. Nie zachęcamy ich do tego, ale muszą to robić by utrzymać ten poziom na jakim gramy. Uważam, że to byłoby strasznie, gdyby stracili ochotę do gry. Oczywiście, będzie jeszcze dużo koncertów, ale muszą oni dostawać informację zwrotną od nas, jak grają.
Jest plotka, że uczysz się polskiego. To prawda?
J: Nie wiem skąd to się wzięło. Nie uczę się polskiego w żaden sposób szkolny, uczę się poprzez spotykanie ludzi i próby mówienia. Mam taką zasadę, i ona nie odnosi się tylko do Polski, że gdziekolwiek jestem staram się nauczyć czegoś nowego. To jest niezła zabawa. Za każdym razem, gdy tu jestem uczę się więcej. Oczywiście zaczynałem od „piwo”, „kurwa” i tego typu rzeczy. Później przyszło więcej słówek „dzień dobry”, „dobranoc”. Czy jest coś, czego powinienem nauczyć się tym razem? Nic na razie się nie nauczyłem.
O co chodzi z tą historią “Jeszcze jedno piwo”?
J: To jedno z pierwszych zdań jakie się nauczyłem po polsku. I lubię polskie piwo. Więc gdy mówię „na zdrowie” do ludzi, „jeszcze jedno piwo”, piję i to stało się tradycją. I teraz ludzie nie skandują „SABATON”, a „Jeszcze jedno piwo”. Czasami można pomyśleć, że to jakiś piwny festyn, gdzie dają piwo za darmo, a nie rockowy koncert. Ale to bardzo miła tradycja. Nie mamy takiej w wielu krajach.
…kilka słów na koniec…
J: Cześć wszystkim, dzięki, że znaleźliście czas by to obejrzeć i mam nadzieję, że widzimy się wkrótce, gdy przyjedziemy do Polski w sierpniu. Nasz nowy album wychodzi w maju. Więc, do zobaczenia na trasie.
źródło: http://rockville.pl/sabaton-uwielbiamy-historie-i-heavy-metal-video/