Po trasie Swedish Empire Tour, której część przypadła na Polskę, Polish Panzer Battalion przeprowadził wywiad z Sabaton. Nie chcieliśmy, by chłopcy znów musieli odpowiadać na pytanie "Jak wpadliście na pomysł nagrania płyty po szwedzku". Zbieraliśmy nietypowe pytania na forum i udało nam się uzyskać odpowiedzi. Smacznego!
Jak się czujecie, kiedy kończy się trasa? Jest Wam przykro, że to koniec, czy też nie możecie się doczekać chwili odpoczynku?
Pär: Trasa się skończyła, ale o odpoczynku nie ma mowy. Teraz czas na pracę nad DVD. Mamy sześć godzin materiałów z czterech koncertów, trzeba to pociąć, edytować, pomontować itp. To zajmuje mnóstwo czasu. W zasadzie to zabiera nam teraz najwięcej czasu.
Pamiętacie jakąś zabawną sytuację ze Swedish Empire Tour?
Pär: Nie cierpię takich pytań. Nie da się spojrzeć rok wstecz, przypomnieć sobie 130 koncertów i wszystkich rzeczy, które robiliśmy. Ale nie tak dawno był Bandit Rock, gdzie zgarnęliśmy wszystkie nagrody, do jakich byliśmy nominowani, i daliśmy świetne show. To na pewno długo wszyscy będziemy pamiętać.
Który koncert z trasy lubicie wspominać?
Pär: Myślę, że wszyscy się zgodzą – Gotheborg. Największy headline'owy show w hali w historii Sabaton. To ten show gdzie Snowy zastąpił Robbana. Nagraliśmy go na potrzeby DVD.
Ile sztuk Joakimowych okularów zabieracie w trasę? Ile kostek, pałeczek? Robiliście kiedyś takie statystyki?
Pär: Och, nie, nie robiliśmy takich statystyk, chociaż to by było interesujące. Nie jestem pewien, ile pałeczek zużywa Snowy, co najmniej dwie pary na koncert. Joakim bierze tyle okularów ile koncertów, plus kilka zapasowych. Czasem mu zostają, czasem je rozdaje. Z kostkami jest różnie. Ja na przykład zużywam jedną na koncert, Chris i Thobbe więcej, myślę że około 400 na 100 koncertów.
W czasie trasy mieszkacie w tourbusie, na małej przestrzeni. Jak sobie radzicie z brakiem prywatności? Macie siebie nawzajem czasem dość? Co jeśli ktoś chrapie?
Pär: Haha! Cóż, albo się lubi taki styl życia, albo nie. Jeśli ktoś ma z tym problem, prawdopodobnie powinien przemyśleć, czy kariera muzyka jest dla niego. W tourbusie mam wszystko, czego mi trzeba i wcale nie tęsknię za domem. Naszą prywatną przestrzenią są nasze łóżka. Czasem na trasie udaje się zatrzymać w hotelu, wtedy mamy więcej prywatności.
Oczywiście zdarza się chrapanie, ale nie ma się czym przejmować. Po całym dniu ludzie są tak zmęczeni, że zasypiają natychmiast, no i tourbus całkiem nieźle tłumi dźwięki.
Wiadomo, że każdy może mieć zły dzień. To kwestia empatii, musimy wiedzieć, kiedy coś mówić, a kiedy nie, by nikogo nie urazić.
Jak reagujecie w sytuacjach stresowych, jak zepsuty bus czy utknięcie ekipy w burzy śnieżnej? Kto gasi takie pożary?
Pär: Sami zajmujemy się swoim managementem, nie mamy też firmy wypożyczającej autobus, więc wszystko spada na nas w takiej sytuacji. Zwykle zajmuję się tym ja, Joakim, tour manager czy promotor. Ale nie stresujemy się za bardzo, to nic nie daje. Trzeba być realistą w takich sprawach.
Macie własny festiwal, rejs, graliście dla pół miliona ludzi na Przystanku Woodstock. Czy da się to jeszcze przebić?
Pär: Oczywiście że tak. No, powiedzmy, nie sprzedamy więcej biletów na rejs, czy nie wymienimy statku, ale na przykład w kwestii festiwalu jeszcze mnóstwo jest do zrobienia. No i poza tym jest mnóstwo miejsc na tej ziemi, gdzie nie koncertowaliśmy. Takie miejsca jak wschodnia Azja czy Ameryka Południowa to całkowicie dziewicze tereny dla nas.
Myślicie o wystąpieniu albo nagraniu albumu z orkiestrą?
Pär: Bardzo podoba nam się ten pomysł. To trudne i kosztowne, ale któregoś dnia... Myślę, że muzyka Sabatonu świetnie by się sprawdziła w połączeniu z orkiestrą, a także z chórem.
Co się dzieje z teledyskiem do Carolus Rex?
Pär: Sami nie jesteśmy pewni. Czekamy na informację od producenta. To się ciągnie już strasznie długo.
Jak wygląda Wasze życie, kiedy nie jesteście Sabatonem, tylko zwykłymi obywatelami? Czy ludzie w Falun już się do Was przyzwyczaili? Możecie wyjść do sklepu albo kina jak normalni ludzie?
Pär: Zawsze jesteśmy Sabatonem, zwłaszcza ja i Joakim. Nie możemy się ukryć, a już na pewno nie w naszym rodzinnym Falun. Z tym się musimy pogodzić. Rzadko pojawiam się publicznie w moim mieście.
Jocke, mógłbyś opisać swój dzień, jak wygląda kiedy jesteś w trasie, a jak – kiedy akurat nie koncertujecie?
Joakim: W czasie trasy zwykle budzę się koło 10-12 i zwykle od razu udaję się w miejsce, gdzie będziemy grać, żeby się z nim zaznajomić, zwłaszcza gdy jestem tam pierwszy raz, no i na śniadanie. Nadganiam maile, robię pranie, i około 14-15 robimy soundcheck. Potem jest chwila wolnego, kiedy mogę pójść do miasta. Często wtedy daję wywiady i robimy sesje zdjęciowe czy spotkania z fanami na signingsessions. Godzinę przed obiadem, koło 18-19 staram się porobić trochę ćwiczeń.
Mniej więcej wtedy klub zaczyna się zapełniać, więc staram się wykorzystać godzinkę na odpoczynek, mniej więcej godzinę przed koncertem wstaję i przygotowuję się do wejścia na scenę – fizycznie i mentalnie. Koncert zaczyna się zwykle koło 22.
Po koncercie trzeba odczekać 45 minut, do godziny, aż człowiek przestanie się pocić (heavy metalowy aerobic, ktoś reflektuje? :) ), i pod prysznic.
Po północy wracam do tourbusa, czekam aż ruszymy (około 2-3 w nocy), i idę spać.
Niestety, dzień nie jest tak przewidywalny gdy nie jestem w trasie. Mogę robić wszystko – piszę muzykę, szukam informacji, przebudowuję studio, podróżuję...
Gdzie chciałbyś spędzić swoje wakacje, jeśli kiedyś będziesz je miał? W końcu widziałeś już pół świata...
Joakim: Cóż, technicznie rzecz biorąc to nie było pół świata, no ale fakt, widziałem więcej niż przeciętny człowiek. Mam w planach wakacje na jesieni, spędzę je na Hawajach.
Pär, myślałeś kiedyś o dalekiej przyszłości, co będzie kiedy przejdziecie na emeryturę? A może nigdy nie skończysz kariery i umrzesz na scenie?
Pär: Nie myślałem o tym. Moją największą ambicją jest robić to co robię jak długo się da. A jak przejdę na emeryturę, chciałbym żyć gdzieś, gdzie jest ciepło i cicho.
Gdybyś wiedział kiedyś to co wiesz teraz, czy jest coś co zrobiłbyś inaczej w związku z Sabatonem?
Pär: Kilka drobiazgów owszem, ale w większości jestem dumny z tego, jak to wszystko działało. Pewnie zmieniłbym kilka zapisów we wczesnych kontraktach płytowych, przez które potem musieliśmy płacić...
Czy kłócicie się z Joakimem o to jak powinno się zarządzać Sabatonem?
Pär: Nie bardzo. Czasem się kłócimy oczywiście, ale nie o to. Obaj mamy wielkie ambicje związane z kapelą, i już dawno obiecaliśmy sobie pełne wsparcie w tym względzie. Jedziemy na tym samym wózku. Świetne jest to, że podzieliliśmy się odpowiedzialnością – Joakim rządzi w kwestiach muzycznych, ja w innych, przez co nie wchodzimy sobie w paradę.
Thobbe, jakie są Twoje inspiracje przy tworzeniu i graniu muzyki?
Thobbe: To może być wszystko, niekoniecznie jakaś inna muzyka. Czasem wystarczy dobry nastrój, albo jakieś konkretne uczucie i inspiracja napływa. Ale zawsze lubiłem metal lat 80, Judas Priest, Manowar, Iron Maiden.
Chris i Thobbe – przyjaźń czy rywalizacja? Mieliście jakieś spięcia?
Chris: Nigdy nie było między nami rywalizacji, jesteśmy naprawdę dobrymi i bliskimi kumplami. Świetnie jest mieć Thobbego obok siebie na scenie, to fenomenalny gitarzysta, i motywuje mnie do pracy nad moją techniką.
To już rok odkąd dołączyliście do Sabaton. Możecie go jakoś podsumować?
Chris: TO BYŁ ZAJEBISTY ROK! Nie umiem wyrazić, jak bardzo jestem szczęśliwy będąc w zespole z takimi świetnymi ludźmi, z tak świetną załogą no i fanami. To cudowne. Mam nadzieję, że będę mógł to robić do śmierci.
Thobbe: To był najlepszy rok mojego życia, naprawdę. Nie mogę się doczekać letnich festiwali i nagrywania nowego albumu.
Snowy, wolisz jak ludzie mówią na Ciebie Tommie czy Snowy?
Snowy: Wszyscy mówią do mnie Snowy. Oprócz mamy.
Jesteś niezwykle utalentowanym artystą, dałbyś sobie radę na każdej pozycji w Sabaton, nie wyłączając wokalu. Jak to się stało, że ruszyłeś z nimi w trasę?
Snowy: Och, dziękuję. Cóż, zadzwonił do mnie Joakim i powiedział, że ich perkusista jest dzieckiem, czy jakoś tak :) A poważnie, Robban potrzebował przerwy i Joakim zapytał, czy nie byłbym zainteresowany powrotem w trasę jako bębniarz (a nie robiłem tego jakieś 8 lat). Zgodziłem się, i jestem szczęśliwy, że to zrobiłem.
Oczywiście – zostajesz na stałe?
Snowy: Cóż, na razie zmieniłem swój status w Sabatonie na wygodne „na czas nieokreślony”, zobaczymy jak to się rozwinie.
Uczęszczaliście do szkoły muzycznej, czy wszystkiego uczyliście się sami?
Snowy: Cóż, jestem taką osobą, która generalnie ma problem z robieniem tego co jej się każe. Nie musicie pytać więc, czy odbyłem służbę wojskową... Wracając do odpowiedzi na pytanie – jestem samoukiem, uczęszczałem na Uniwersytet Zrób To Sam.
Thobbe: Wszystkiego nauczyłem się słuchając świetnych gitarzystów, jak Yngwie Malmsteen.
Chris: Niemal wszystkiego nauczyłem się sam. Miałem zajęcia z muzyki tylko przez trzy lata na studiach.
Snowy, z sukcesami zajmujesz się także fotografią i designem, jak to się zaczęło?
Snowy: Jeszcze raz dziękuję. Cóż, ma to związek z moim podejściem Zrób To Sam. Zwykle mam bardzo klarowną i sprecyzowaną wizję tego co chcę. Generalnie to dobrze, ale sprawia to problemy przy współpracy z innymi, kiedy niekoniecznie mamy te same idee czy tak samo coś postrzegamy. No i do tego, nie zawsze można sobie finansowo pozwolić na współpracę z ludźmi, z którymi chciałoby się pracować w tym względzie. Więc po tych wszystkich kłótniach z ludźmi, na których pracę było mnie stać, postanowiłem, że będzie lepiej zająć się tym samemu.
Jako doświadczony muzyk, co powiesz o muzyce, jaką tworzy Sabaton?
Snowy: Jest dobra, pociągająca, i oczywiście efektywna. Z mojej perspektywy doświadczenia i wieku widzę, jak dobrze wpisali się we własną niszę metalu z historycznymi tekstami. Czapki z głów.
Macie jakieś hobby niezwiązane z muzyką?
Joakim: Tak, spróbujcie zgadnąć... Historia :)
Pär: Tak, gry komputerowe, uwielbiam je. Chociaż nie mam na nie czasu. Lubię też filmy i od czasu do czasu staram się je oglądać. Ale tak po prawdzie, to po co mi hobby, skoro od wstania z łóżka do pójścia spać robię dokładnie to co chcę robić w życiu? Uwielbiam swoją pracę!
Chris: Zajmuję się designem, no wiecie, plakaty, okładki albumów, projekty koszulek, stron internetowych i takie tam...
Thobbe: Tak. Lubię oglądać piłkę nożną, zbierać grzyby i chodzić na siłownię. Żartowałem :) Nie, nie bardzo :)
Jakie są Wasze najlepsze wspomnienia związane z Polish Panzer Battalion?
Joakim: Za wielki wybór. Myślę, że to będą takie ciche afterparty, kiedy mogę po prostu pogadać z ludźmi i zrelaksować się, zamiast szczerzyć się do zdjęć i rozdawać autografy. Jak w Krakowie na ostatniej trasie, w Warszawie, kiedy wyciągnęliście mnie na karaoke, czy w Malborku... Macie obraz.
Pär: Dzień, w którym oficjalnie ogłosiliśmy rozpad zespołu. Byłem wtedy w Warszawie (na odsłuchu Carolusa – przyp. red.) i byłem tak bardzo zdołowany i przerażony. Ci którzy tam byli wiedzą, w jak fatalnym byłem stanie. Opowiedziałem wtedy całą historię kilku ludziom z fanklubu i otrzymałem fantastyczne wsparcie. Dziękuję Wam za to!
Thobbe i Chris - a Wy?
Thobbe: Mam ich wiele. Ale wybija się spośród nich dzień, w którym was poznałem, czyli sekretny show i kręcenie teledysku. Potem trochę popiliśmy i świetnie się bawiliśmy cały wieczór. Tamtego dnia poczułem, że zostałem zaakceptowany w sabatonowej rodzinie jako nowy członek zespołu.
Chris: O tak. Spotkanie Was pierwszy raz tamtego wieczoru to bardzo fajne i zabawne wspomnienie ;)
Ostatnie pytanie, jakie jest Wasze ulubione piwo?
Joakim: Znowu za duży wybór... No ale jak mam wybrać jedno, to pewnie Pilsner Urquell.
Pär: Pilsner Urquell. I zimna Korona w gorący dzień na plaży.
Chris: Pilsner Urquell, Newcastle & Blue Moon.
Thobbe: Old Speckled Hen
Snowy: Guiness
Dziękujemy bardzo za wywiad! Do zobaczenia w trasie!