Kilka godzin przed warszawskim koncertem zespołu Sabaton miałem przyjemność porozmawiać z Joakimem Brodénem - wokalistą i liderem zespołu.
Michał Kiełbasiński - Witaj, dobrze widzieć Cię po raz kolejny w Polsce, jeśli dobrze liczę to już 12ty raz?
Joakim Brodén - Dzięki, 12ty? Możliwe, wiesz, przestałem liczyć jakiś czas temu. Byliśmy tu kilka razy w ciągu ostatnich lat i zawsze lubię do was wracać - ludzie są sympatyczni, piwo jest dobre, jedzenie smaczne - w szczególności wasza zupa cebulowa - jedna z moich ulubionych potraw.
Pamiętasz jeszcze swój pierwszy koncert w Polsce?
Tak, to był 2007, przyjechaliśmy tu na 2 koncerty z Therionem, byliśmy w Warszawie i chyba w Krakowie.
Przez te 6 lat sporo się zmieniło, zespół jest w trochę innym miejscu. Jak oceniasz wasz rozwój w przeciągu ostatnich, powiedzmy, 10 lat?
Dobrym przykładem, żeby pokazać nasz rozwój są wizyty w Polsce. To zaczęło się w 2007 gdy przyjechaliśmy z Therionem, przy okazji - śmieszna historia, ale był tam też Snowy, który zagra z nami dzisiaj. ( Snowy Shaw, w 2007 wokalista Theriona - przyp. red.) Nasz stały perkusista wziął wolne i opiekuje się dzieckiem. Pamiętam, że to był jakoś luty albo marzec.
Środek lutego
Możliwe. Później przyjechaliśmy w 2008 już jako headliner. To był chyba kwiecień lub przełom kwietnia i maja. Zagraliśmy 30 koncertów i Polska była jakoś na początku tej trasy. Pierwszy był chyba w Krakowie - przyszło 80 osób, następnie Warszawa, 200- 230 osób, coś koło tego. To były całkiem udane koncerty, stały rozwój od samego początku. Za każdym razem przychodziło coraz więcej osób i to na prawdę sprawiało nam frajdę. Następnie nagraliśmy 40:1 i myśleliśmy, że po tym całym medialnym szumie większość ludzi przyjdzie głównie dla tej piosenki a później powie "fuck it" i wyjdzie. Na szczęście się myliliśmy - coraz więcej ludzi przychodziło, oczywiście 40:1 było bardzo popularną piosenką, ale widzieliśmy, że nie tylko dla niej przychodzili. Chyba niedocenialiśmy polskich fanów metalu.
Tempo w jakim przeszliście z 80 osób do statusu gwiazdy w Polsce jest imponujące. Zakładając że zachowacie takie tempo, gdzie widzisz zespół za 5 lat?
Nie lubię planować. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze wydać album albo dwa, że coraz więcej osób będzie przychodziło na koncerty.
Jeszcze więcej? Wszystkie koncerty teraz są wyprzedane albo prawie wyprzedane.
Zawsze możemy wyprzedać większe hale! (śmiech)
No tak, tego wam oczywiście życzymy.
Żarty żartami, ale to jest właśnie to co chcę robić. Dokładnie to co teraz, nie chcę niczego zmieniać. Oczywiście chcę więcej, byłoby głupotą nie chcieć. To ogromna przyjemność grać dla tylu ludzi.
Czy z tego wynika wasza aktywność? Organizujecie swój własny festiwal, swój własny rejs, wykonujecie szwedzki hymn na Sweden of Rock - czy cokolwiek jeszcze was ogranicza?
Zarówno ja jak i Pär jesteśmy niespokojnym duchami i jednocześnie pracoholikami. Lubimy robić nowe rzeczy, zaczynać nowe projekty. Kiedy zaczynaliśmy festiwal, prawie wszystko musieliśmy zrobić sami. Był tylko Krister, nasz webmaster, który nam pomagał. Z czasem festiwal zaczął sie coraz bardziej rozrastać, a my z Pärem robiliśmy coraz mniej? i co? Wymyśliliśmy rejs. Tak to działa.
Ale ciągle macie coś do powiedzenia przy festiwalu?
Tak, jasne! Pomagamy ustalać line-up, jesteśmy bardzo zaangażowani w to jakie kapele się tam pojawią, jesteśmy na terenie festiwalu przez cały czas, witamy zespoły i tak dalej, ale nie zajmujemy się już tym na co dzień. Pamiętam kilka lat temu sam prowadziłem mini-vana jak szaleniec - przewieść to, odebrać zespół ze Sztokholmu, odwieść kogoś - ale było warto.
Porozmawiajmy teraz o nowych członkach zespołu. Mieliście już okazję zaprezentować się polskiej publice w zmienionym składzie podczas Woodstocku
I na sekretnym koncercie dla fan klubu w maju.
Ach tak, chyba umknął mi ten koncert. W każdym razie kiedy zmienialiście skład, pamiętam że Pär w wywiadzie powiedział "Miejcie odwagę wierzyć w nas". Wielu fanów było nastawionych sceptycznie, kilku nawet wieściło koniec zespołu, ale ostatecznie chyba wszyscy zaakceptowali zmianę?
Tak! Nie chcę mówić niczego złego o poprzednich członkach, ale to jest chyba naturalna kolej rzeczy. Dorastaliśmy w tym samym mieście, zaczynaliśmy będąc jeszcze - delikatnie mówiąc - nienajlepszymi muzykami. Uczyliśmy sie nawzajem, wiesz, nikt inny nie chciał wtedy z nami grać (śmiech.) Oskar zgodził się dołączyć do zespołu mimo tego, że - jak twierdził - nie jest to jego ulubiona muzyka i grał z nami cały ten czas od 1999. Zaczęliśmy grać i tak jakoś poszło. Później jako ukształtowany zespół nie mieliśmy problemów ze znalezieniem nowych muzyków. A nasi fani? Przyjęli zmiany dość serdecznie. Nigdzie, na żadnym koncercie nikt nie buczał, nie pokazywał środkowego palca. Nie ma co ukrywać - nasi fani są najlepsi!
W temacie poprzednich członków - macie z nimi jeszcze jakiś kontakt?
Oczywiście! Gadałem z Danielem (poprzednim klawiszowcem – przyp. red.) kilka dni temu. Rozmawialiśmy o synchronizatorach i innych takich pierdołach.
Przy okazji tematu klawiszowca - macie już kogoś nowego?
Mamy kilka aplikacji, ale raczej nie zajmiemy sie tym tematem przed październikiem, kiedy już skończymy trasę. Ta luka wynika z tego, że przy zmianie składu Daniel powiedział, że zostaje w zespole, a później przed samym wylotem do USA stwierdził że jednak zmienia zdanie. Nie mieliśmy szansy zorganizowania wizy dla nikogo nowego, więc nagrał klawisze do wszystkich piosenek i tak pojechaliśmy.
Ale jak rozumiem planujecie zatrudnić kogoś przed nagraniem nowej płyty?
Taki jest plan. Jeśli jednak się nie uda to ja zagram na klawiszach. Wiesz, trochę grywam.
Widziałem filmiki na Youtube, ale myślałem że to chwilowe.
Nie, nie - grywam i nieskromnie powiem, że jestem coraz lepszy.
A skoro już o nowej płycie. Możesz zdradzić jakieś szczegóły?
Chyba mogę! Mamy przygotowany materiał, zarejestrujemy go pod koniec roku i płyta powinna być na półkach mniej więcej za rok, może troszkę później.
Zostajecie przy łacińskim nazewnictwie?
Nie, chyba nie. W sumie to jeszcze nie wiem. Nie chcę być specjalnie tajemniczy. Idea już jest, ale nie będę opowiadał za dużo. Nauczyłem się, że jak zdradzę jakiś pomysł w wywiadzie a później do głowy wpadnie mi jeszcze lepszy, to będzie grupa ludzi, którym bardziej podobał się pierwszy pomysł i będą na nas źli.
A może możesz zdradzić chociaż czy płyta będzie koncepcyjna jak poprzednia, czy może bardziej w stylu "Coat of Arms"?
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to mamy koncept, z tym że chyba nie będzie to tak jak przy ostatniej płycie, bardziej coś w stylu "Art of War".
A teksty? Po angielsku? Po szwedzku?
Po angielsku. Jeżeli jeszcze nagramy coś związanego ze Szwecją, ze szwedzką historią, to jest szansa, że to będzie po szwedzku, ale tak to raczej zostajemy przy angielskim. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy po szwedzku śpiewać powiedzmy o Niemcach walczących ze Związkiem Radzieckim, albo o bitwie czołgów,? Angielski jest bardziej uniwersalny.
To prawda. Przed wywiadem rozmawiałem z kilkoma znajomymi o pytaniach które chcieliby Tobie zadać. Wyobraź sobie, że spora część jest ciekawa jak wygląda wasze codzienne życie w trasie. Spędzacie w niej sporo czasu, opowiesz cos o tym?
Jasne, mogę nie tylko opowiedzieć, ale i pokazać. ( Wstajemy i Joakim prowadzi mnie do tablicy korkowej na której wisi setlista z poprzedniego koncertu i plan dnia rozpisany godzinowo). Tutaj jest przykładowy, dzisiejszy dzień. Wstaliśmy o 10.00, pół godziny później wsiedliśmy do autokaru który zabrał nas na spotkanie z Ministrem Obrony Narodowej - to jest rzecz, która raczej się nam nie przytrafia codziennie w trasie, ale lecimy dalej. (śmiech) Zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy tutaj (na halę – przyp. red.). I tutaj jest ta trudna część. Masz trochę czasu do zabicia ale niewystarczająco żeby coś zrobić, więc gdy wróciliśmy było już za blisko próby, żeby wyjść gdzieś na miasto i zobaczyć cokolwiek. Siedzimy tutaj i czekamy, można sprawdzić maila i tym podobne. O 14 szybki lunch, jeszcze jedna szybka próba i prosto na spotkanie z fanami. Wróciliśmy jakieś 45 minut temu i teraz powinien być obiad, ale jest opóźnienie, więc udzielam wywiadu. Po obiedzie mam jeszcze jeden wywiad, a później spróbuję się trochę przespać, w czasie kiedy wy będziecie się bawić z Wisdom i Eluveite. O 21.15 atakujemy scenę, więc powinniśmy pograć do jakiejś 22.45. Po koncercie potrzebuję 30-40 minut żeby ochłonąć, wziąć prysznic i przed 1 w nocy musze pojawić się w autobusie. O 2 planujemy odjazd do Krakowa a ja będę mógł spróbować trochę się przespać i pobudka tak jak dzisiaj - o 10.
Całą noc w autobusie?
Można się przyzwyczaić. Nie jest za wygodnie, ale trzeba z tym żyć. Od 2007 mamy swój własny autobus dostosowany do naszych potrzeb - nic luksusowego, ale ja go lubię.
Wspomniałeś o spotkaniu z Ministrem. Jaki jest twój stosunek do spotkań z politykami?
Zwykle nie podobają mi się takie pomysły. Nie lubię być łączony z jakąkolwiek polityką czy religią i nie chciałbym, żeby zespół miał coś wspólnego z tymi sprawami. To dzisiejsze spotkanie było jednak inne. To nie było spotkanie polityczne, dostaliśmy kilka prezentów, zrobiliśmy sobie zdjęcie i do tego ten gość na prawdę miał świetne poczucie humoru, także nie było źle. Poza nim był jeszcze generał, który wystąpił w teledysku do "Uprisinig" oraz chłopaki ze stowarzyszenia "Wizna 1939", którzy pokazali fragmenty granatu znalezionego przy ciele Władysława Raginisa. Mimo tego, że możesz sobie wyobrazić moją minę gdy wstawałem rano żeby jechać na spotkanie z politykiem, to bardzo cieszy mnie że jednak się zwlokłem z łóżka - było naprawdę bardzo miło.
Na drzwiach obok planu dnia wisi setlista - opowiedz proszę jak wybieracie piosenki, które danego dnia zagracie, jak wygląda proces?
Staramy się, żeby setlista było urozmaicona, żeby nie było na przykład 5 szybkich kawałków a po nich 5 spokojniejszych. Przede wszystkim jednak każdy kraj jest inny, każde miasto jest inne dlatego wprowadziliśmy trochę interakcji z publiką, gdzie za pomocą głosu sama może wybrać. Dodatkowo dochodzą piosenki, które trzeba zagrać w danym kraju - byłoby głupio z naszej strony nie zagrać "40:1" w Polscy, czy "Uprising" w Warszawie. O ile 40:1 jest tak popularną piosenką, że gramy ją prawie wszędzie gdzie się pojawiamy, to w przypadku "Uprising" bywa różnie. Na trasie w USA dawaliśmy publice wybór - czy chcecie usłyszeć "Uprising" czy "Midway" - niespecjalnie byłby sens zadawania takiego pytania tutaj, prawda? Mamy zasadę, że staramy się zawsze mieć 20-30 kawałków w naszym repertuarze gotowi zagrać je w każdej chwili. Zdarza się, że udaje nam się ułożyć setlisty które pasują i gramy z nią kilka koncertów, póki gdzieś fani nie sprawią że zagramy inaczej. Jeśli jednak mamy jakieś wątpliwości - "o, ta piosenka chyba jest trochę za wolna", albo "za dużo szybkich piosenek na raz" to staramy się miksować i patrzeć na reakcje fanów.
Ok, ostatnie pytanie. Jest coś, co chciałbyś przekazać polskim fanom?
(Po polsku) Jeszcze jedno piwo!
Czułem że to będzie to, dzięki bardzo za rozmowę i udanego koncertu!
Dzięki, bawcie się dzisiaj dobrze i do zobaczenia na następnych koncertach!
Rozmawiał: Michał Kiełbasiński