Dziesiątego sierpnia 20-to osobowa ekipa Polish Panzer Battalion rozpoczęła podróż za morze. Dokąd? No jak to dokąd? Do Szwedowa, pomóc przy budowie kolejnej edycji festiwalu Sabaton Open Air.

Po nieco przydługiej lecz wesołej przeprawie promem (19 godzin imprezy!) zjechaliśmy na ląd by uporać się z ostatnim etapem naszej wyprawy. Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć do jakże malowniczego miasteczka Falun, rozbiliśmy namioty i udaliśmy się na odpoczynek, by od rana mieć siły do pracy.

Po śniadaniu podzieliliśmy się na dwie drużyny i wszystko się zaczęło- mała scena została wzięta w obroty! Budowanie rusztowań, podłóg, montowanie dachu, oświetlenia i wieeele innych rzeczy... praca z tak ogarniętymi Szwedami to czysta przyjemność! <3

Przez kolejne dni pracowaliśmy na dużej scenie oraz zajmowaliśmy się drobnymi poprawkami, (przestawianiem namiotów, budowaniem FOHa, noszeniem merchu, płotków i tym podobne). Po dniach ciężkiej, ale sukcesywnej pracy odetchnęliśmy z ulgą: obie sceny stały. Co więcej wyglądały solidnie więc nie było obaw, że któraś zaraz runie! :D Mając więcej czasu dla siebie część z nas poszła zwiedzać miasteczko, inni wybrali się na skocznię narciarską, a jeszcze inna grupa udała się nad jezioro popływać. Za 20ścia godzin ruszał festiwal.

Po drobnych poprawkach na ostatnią chwilę, bramy zostały otwarte i pierwsi fani wbiegli na teren festiwalu. Ze względu na nieco gorszą pogodę (trochę padało) Szwedzi nie dopisali pod sceną. Pierwszego dnia największą popularnością cieszyły się występy zespołów: rosyjskiej Arkony, fińskiego Finntroll'a oraz szwedzko-duńskiego Amaranthe. W ciągu najbliższych dni każdy z nas poznał jakiś nowy zespół, który przypadł mu do gustu, wiele osób w końcu miało okazję spotkać się z ulubionymi wykonawcami na zorganizowanych signing session. W piątek zachwycił nas nowo poznany Grand Magus, zespół ze Sztokholmu. Wieczorem fani mocnego uderzenia mogli wyszaleć się na thrash metalowym koncercie Testamentu. W sobotę, ostatni dzień festiwalu, zaczęliśmy zabawę od koncertu Twilight Force, by wieczorem usłyszeć długo wyczekiwany Sabaton. Pierwszą częścią koncertu było zagranie całego albumu Carolus Rex po szwedzku. Oprawa i nastrój na koncercie były niesamowite- muzykom na scenie towarzyszyli rekonstruktorzy w strojach XVIII-sto wiecznej armii Szwedzkiej! Po włączeniu świateł na drugą część, panowie ukazali się z wymalowanymi twarzami i zaczęli występ od Night Witches, kawałka z nowej płyty zatytułowanej Heroes. Występ trwał około 120 minut, przy czym przez cały czas wokalistę roznosiła energia, a i pozostali członkowie zespołu nie obijali się na scenie :) Dodatkowym urozmaiceniem w trakcie koncertu było zaproszenie na scenę gitarzysty z bułgarskiego cover bandu Unbreakable (oczywiście grającego kawałki Sabatonu).

Następnego dnia po pracy tj. w niedzielę wieczorem, odwiedzili nas Bułgarzy w związku z czym zaczęła się szeroko pojęta integracja z nowymi znajomymi. W poniedziałek wstaliśmy nieco później bo zadań było niewiele. Po zakończeniu ostatnich obowiązków cieszyliśmy się słoneczną pogodą oraz zaczęliśmy przygotowania do wieczornego grillowania, wspólnie ze szwedzkimi wolontariuszami. Nasz przełożony Björn również i tego wieczoru czuwał nad nami: tym razem rozdając hamburgery i piwo :D Z początku Szwedzi byli mało rozrywkowi więc zajęliśmy się sobą sami- tańce, wygłupy i ożywione rozmowy trwały w najlepsze. W pewnym momencie sami postanowili do nas dołączyć ^^ Impreza przeciągnęła się do białego rana!

Podsumowując, praca ze Szwedami na ich festiwalu jest niezwykle ciekawym i zabawnym doświadczeniem. Osobiście uważam, że każdy powinien doświadczyć tego chociaż raz. Sam festiwal Sabaton Open Air poszerza muzyczne horyzonty, a atmosfera sprzyja zawieraniu nowych znajomości :)

Do zobaczenia w przyszłym roku!

 tekst by Mati

1st photo edited by Anna-Lena Ramsten
2nd photo by GhostDog
4th photo by Lucek
3rd, 5th photo by Devetakhi